Polenflug - Historia


 

"Pięć lat z Polenflug"

Twoja Gazeta, luty 2003

Drugi wtorek grudnia 2002, cotygodniowy Magazyn Polonijny w hanowerskim Radiu Flora, przygotowany tym razem przez nasz radiowy narybek. Spotykamy się w studiu na godzinę przed wejściem na antenę. Dzisiaj w audycji przede wszystkim tematy bezpośrednio dotyczące naszego środowiska: relacja z Koncertu Młodych Talentów w Hanowerze, portret stowarzyszenia polskich inżynierów w Niemczech, informacja o warunkach studiowania na niemieckich uczelniach, z konwencji wypada tylko rozmowa o najnowszej książce Olgi Tokarczuk. Z Mirą i Antkiem uzgadniamy przebieg magazynu i moderację, Katarzyna wgrywa wiadomości polityczne, Renia telefonuje z moją imienniczką, gdyż nie możemy znaleźć jej materiału w komputerze. Zresztą nie tylko tego jednego. Komputer od początku jest najsłabszym ogniwem w naszej radiowej pracy. Prawie każdy ma do niego dostęp, więc wcześniej przygotowane materiały są często dowolnie przerzucane, a zdarza się, że i wymazywane z pamięci. Po przeczesaniu dysku twardego wyławiamy nagrania Agaty i Reginy, Mira ma swoje na szczęście na minidysku, a Antek idzie na żywo, więc straciliśmy tylko jedną informację. Pięć minut do rozpoczęcia audycji. Mira przygotowuje w reżyserce płyty z muzyką, starając się nie przeszkadzać prowadzącym audycję kolegom z Magazin International. Dołącza do niej Katarzyna, która właśnie skończyła wgrywanie przeglądu politycznego. Antek i ja rozgaszczamy się w studiu: protokół audycji, teksty zapowiedzi, wiadomości kulturalne, notatki, karteluszki, szklanka wody. Dwie minuty do wejścia na antenę. Zakładamy słuchawki, płynie z nich muzyka kończąca poprzedni magazyn. Do reżyserki wpada przydzielony nam technik. "Półtorej minuty" - rzuca do mikrofonu. I: "Dlaczego komputer nie włączony?!". Zrywam słuchawki i biegnę za szklaną ścianę. Start, hasło, trzydzieści sekund do wejścia, program ładuje się w nieskończoność. Wreszcie jest. Rutynowy rzut oka na materiały - nie ma wiadomości politycznych! "Sygnał, powitanie, muzyka" - decyduję, co nam od razu na wejściu rozbija wypieszczony przez Mirę porządek audycji. Kiedy siadam ponownie przed mikrofonem, Antek już rozpoczyna moderację. W trakcie pierwszej piosenki znów przeczesujemy pamięć komputera w reżyserce. Osiem materiałów pod tą samą nazwą - w którym z nich kryje się nasz dzisiejszy przegląd? "Kasia do studia!" - komenderuję. "W razie potrzeby będziesz czytać!" Katarzyna blednie, ale wychodzi bez słowa. Dziesięć sekund przed końcem utworu znajdujemy właściwy plik - nie tylko Katarzyna oddycha z ulgą. Po tej wstępnej rozgrzewce nic już nie jest w stanie wytrącić nas z równowagi, Antek czyta swój felieton jak anioł, Mira z Katarzyną pomagają technikowi ogarnąć zmiany w przebiegu audycji, ja czuwam nad czasem. Kończymy bez dalszych kłopotów i bez poślizgu. "Dziękujemy za uwagę i do usłyszenia za tydzień o zwykłej porze."

 

Kiedy w sierpniu 1997 roku przekroczyłam po raz pierwszy próg Flory, ani mi w głowie nie postało, że moja przygoda z radiem o tej wdzięcznej nazwie przetrwa ponad pięć lat. Przyszłam po przeczytaniu w Hannoversche Allgemeine Zeitung informacji o tym, że od 21.06.97 działa w naszym mieście radio obywatelskie i można je zwiedzać w każdą niedzielę. Tamtego sierpniowego popołudnia byłam jedynym zwiedzającym, co jednak absolutnie nie speszyło mego przewodnika, który z całą sumiennością oprowadził mnie po małej rozgłośni w Linden i gorąco zachęcał do włączenia się w jej pracę. W jakiś czas później zostałam równie ciepło przyjęta przez zespół Magazin International, składający się z przedstawicieli nadających już wówczas na falach Flory redakcji narodowych, oraz tzw. wolnych strzelców. Dla wszystkich było oczywiste, że skoro trafiła do nich Polka, to wkrótce powstanie także redakcja polska. Fakt, że kandydatka na założycielkę owej redakcji znała dotąd radio wyłącznie od strony głośnika nie odgrywał żadnej roli, gdyż we Florze od początku obowiązywała dewiza: "chcieć to móc". Wobec tego ogromu oczekiwań nie pozostało mi nic innego jak zabrać się do roboty. W przekonaniu, że każdy hanowerski "Polonus" ma prawo skorzystać z szansy współtworzenia polskojęzycznego magazynu radiowego rozesłałam wici wśród znajomych i znajomych znajomych, a także wśród zupełnie obcych ludzi, z prośbą o zgłaszanie się chętnych do tej społecznej pracy. Nie pamiętam już, ile przeprowadziłam wówczas rozmów, ile czasu spędziłam przy telefonie, jedno jest pewne - gdyby nie pomoc ze strony najbliższych, nasze życie domowe utonęłoby w tym okresie w całkowitym chaosie.

 

Pierwszą pozytywną odpowiedź otrzymałam od aktywnej do dziś w Polenflug Doroty Szymańskiej, która pod koniec roku 97 zaczęła mnie wspierać w kontaktach z Florą, przejmując m.in. częściowo obowiązki udziału w naradach licznych radiowych gremiów. Wkrótce dołączyła do nas dwójka studentów, Tatiana Mikołajczak i Jacek Woźniak, i już w czwórkę - pokonując niemało przeszkód na drodze do spełnienia wszystkich kryteriów niezbędnych do otrzymania czasu antenowego - przygotowaliśmy pierwszą audycję kolaudacyjną, która nadaliśmy 15 lutego 1998 roku. Byliśmy tak przejęci tym pierwszym bezpośrednim kontaktem ze słuchaczami, że jadąc tego dnia do studia zapomnieliśmy zabrać płytę z sygnałem audycji (wówczas był to refren piosenki "Do przodu żyj" Ewy Bem), a ponieważ nie było już czasu by po nią wrócić, trzeba było wezwać na pomoc rodzinę. Przygotowanie półgodzinnego programu kosztowało nas - absolutnych amatorów - prawie 30 godzin pracy. Wśród licznego grona wspomagających nas w tym gorącym okresie dobrą radą znalazła się także Grażyna Słomka, trzecia z pierwszego składu naszej redakcji, która do dziś nie straciła zapału do radiowej pracy. Na odbywającym się tego samego dnia spotkaniu założycielskim Polskiej Redakcji Radia Flora prócz wymienionej piątki pojawili się również: dwie dalsze studentki Marzena Kubiszyn i Adriana Moskal oraz "dwaj ponurzy panowie" ze słabością do kabaretu - Zbigniew Kaczmarek i Dariusz Muszer. W kwietniu dołączyła do nas na kilka miesięcy Ola Krause, a wkrótce po niej - na stałe - Renia Czaniecka-Kufer Kufer. W maju pozyskaliśmy przelotem kolejnego pana, Krzysztofa Smyczyńskiego, którego niebawem zastąpił równie przelotnie Wojtek Henszel, a w czerwcu na dłużej Szymona Nowakowskiego, którego dowcipne reportaże przez dwa lata bawiły naszych słuchaczy, w uzupełnieniu felietonu satyrycznego oferowanego przez Dariusza Muszera. Temu ostatniemu, z zawodu pisarzowi i tłumaczowi, a z upodobania prześmiewcy, zawdzięczamy nazwę "Polenflug" i sygnał audycji "A teraz Polska..." towarzyszący nam do dziś. Przestał nam natomiast niebawem towarzyszyć jego pomysłodawca powracając na łono literatury. Naszą ówczesną współpracę charakteryzowały rozbuchana demokracja i nieustająca dyskusja programowa. Był to temat o znaczeniu kardynalnym, gdyż już na pierwszym spotkaniu okazało się, że ilu obecnych, tyle wyobrażeń o roli, jaką spełniać powininna polskojęzyczna audycja. To krańcowo zróżnicowane rozumienie naszej "misji" znalazło odbicie w pierwszej i jedynej jak dotąd naszej ulotce. Zwracaliśmy się w niej do naszych słuchaczy, "tych na stałe i tych przelotem, legalnych i nielegalnych, zakorzenionych w tutejszym życiu, balansujących na pograniczu kultur, jak i tych, którzy duchem pozostali po tamtej stronie Odry", z następującym credo: "ambicją naszą jest, by różnorodność i wielokulturowość naszego środowiska znalazła odzwierciedlenie w cotygodniowym magazynie Redakcji Polskiej." Na ile nam się to w ciągu minionych pięciu lat udawało zależało przede wszystkim od aktualnego składu zespołu. Przewinęło się przezeń prawie 30 osób i choć o części z nich mowa już była na tych łamach w ubiegłym roku, pozwolę sobie z okazji naszego jubileuszu przypomnieć wszystkie, gdyż każda z nich wniosła własną nutę we wspólne dzieło. Marzena i Ada od razu doszły do wniosku, że nie niełatwo łączyć pracę społeczną ze studiami i poświęciły się tym ostatnim. Jacek i Tatiana musieli po pewnym czasie wrócić do Polski. Wkrótce po Dariuszu opuścił nas także Zbigniew - nasz pierwszy ekspert w dziedzinie współczesnej literatury polskiej. Jego miesce zajęła współpracująca z nami od 1998 roku Iza Nawrat, wspierana ostatnio przez Zofię Ścierską. W tym samym roku jesienią dołączyła do nas trwająca do dziś na posterunku Kasia Zentner. Bogatym źródłem "narybku" było zawsze środowisko polskich studentów w Hanowerze. Z tej grupy wywodziły się m.in. Magda Gowarzewska, Marzena Brzezińska i Agata Krzyżanowska. Krótką przygodę z Florą mają w swym życiorysie także Andrzej Keller (autor naszego logo) i Piotr Pawłow. Nieco dłużej zabawiła z nami Agnieszka Foit, dziś oddająca się urokom macierzyństwa. Nawiasem mówiąc, w czasie tych pięciu lat wspólnej pracy urodziła się "nam" czwórka dzieci - słowem zadbaliśmy o kontynuację. Zanim nam te maluchy podrosną, korzystamy z pomocy dzieci już bardziej odchowanych: Kama Kowalska przez dwa lata znakomicie redagowała i czytała wiadomości polityczne, swój debiut na antenie miały także Ina Kufer oraz Marieke i Marta Söffker.

 

Zaczynałam pracę we Florze z perspektywą dwu, maksimum czterech lat "zabawy w radio" - tyle bowiem miał trwać ten projekt. Kiedy przed rokiem okazało się, że Flora okrzepła na tyle, iż stać ją na zdobycie stałej licencji nadawania, również dla ostatniego składu redakcji - pięciu upartych "dziewczyn" zasiadających od pięciu lat co tydzień przed mikrofonem, by porozmawiać po polsku o naszych sprawach - nastała nowa era. Skończyła się tymczasowość i zdecydowałyśmy na nowo rozdać karty, by każda z nas, mając za sobą lata doświadczeń, ale i lata gorących dyskusji i trudnych kompromisów, mogła na długą metę robić takie radio, w jakim czuje się najlepiej. Dorota Szymańska poświęciła się sprawom kobiet. Grażyna Słomka przybliża nam polskie kino i kulturę wyższą, także w swojej dwujęzycznej audycji muzycznej "Pamiętajcie o ogrodach". Renia Czaniecka-Kufer pozostaje wierna tematom z pogranicza kultur - dalszym krokiem na tej drodze jest niemieckojęzyczny magazyn "Kowalski trifft Schmidt: deutsch-polnische Begegnungen in Niedersachsen", który przygotowujemy wspólnie raz w miesiącu. Kasia Zentner proponuje tematy społeczne, oraz ciekawostki ze świata muzyki i sztuk pięknych. W moich audycjach zawsze jest miejsce na rozmowę o literaturze i o ciekawych inicjatywach gospodarczych Polonii. Jednocześnie wróciłam do punktu wyjścia sprzed pięciu lat: partnerskiej współpracy w zespole. Miło mi, że mogę w tym miejscu przedstawić grupę młodych stażem radiowców, których słuchamy na antenie od czerwca minionego roku.

 

Antek Stiller chciałby przekazać naszym słuchaczom nieco wiedzy na temat kosmosu, zainteresować muzyką mniej znanych polskich wykonawców i wprowadzić do audycji trochę wątków satyrycznych. Katarzynę Lisiewitz interesują szczególnie losy ludzi, fascynuje ją niezwykłość szarej codzienności. Interesuje się także stroną techniczną audycji i chętnie przygotowuje ich oprawę muzyczną. Mira Duszek wnosi do radia doświadczenia kabaretu, stawiając sobie jednocześnie pytanie, co w ramach radiowego czynu społecznego da się wynieść. Ponieważ już na starcie wciągnęło ją polonijne życie kulturalne, chciałaby w dalszym ciągu przybliżać je słuchaczom naszych audycji. Agata Kwiatkowska włączyła się w realizację cyklu “Polonia gospodarcza”, co jednak nie ogranicza jej działalności antenowej wyłącznie do tej dziedziny. Jako osoba aktywna i mobilna jest "naszym człowiekiem w terenie". Regina Hinkelmann pracuje w bibliotece uniwersyteckiej, więc zna środowisko akademickie od podszewki, co znalało już i znajdować będzie w przyszłości odbicie w jej materiałach dla Polenflug.

 

W nocy z 14 na 15 lutego obchodzimy wszyscy wspólnie w nasze piąte radiowe urodziny. Zapraszamy naszych słuchaczy do spędzenia z nami tej nocy. Przygotowujemy dla Państwa dziesięciogodzinny blok muzyczny, który rozpocznie się kilka minut po północy, a zakończy w sobotę rano. Słuchajcie nas w Radiową Noc Polenflug, oraz w każdy wtorek od godz. 19.30 do 20.30 w paśmie UKF 106,5 MHz, a w kablu na częstotliwości 102,15 MHz.

Do usłyszenia

 

Grażyna Kamień-Söffker

 

 
|